środa, 27 czerwca 2018

Od Maddie cd Mareeny

- Snowball! - zawołała radośnie, przytulając zwierzątko do piersi - Nie uciekaj tak ponownie, przestraszyłeś mnie - skarciła go.
Zart oraz Mareena patrzyli na tę scenę z uśmiechem na twarzy.
- Musisz go bardziej pilnować - powiedziała Mareena. - W Strefie jest dużo osób, które chcą go zjeść.
- Wiem - przyznała. - Teraz na pewno nie spuszczę z niego oka - obiecała.
- Bierzemy cię za słowo - Zart postanowił się odezwać. - Teraz wróćmy do formalności. Chciałaś zostać Kopaczem, prawda?
- Tak! - powiedziała z uśmiechem, postanawiając spojrzeć na chłopaka.
- To świetnie! - przyznał, odwzajemniając uśmiech. - Jako że jesteś jeszcze mała, dam ci w twojej pracy trochę luzu, w porządku?
- Hej! - Mareena żartobliwie się oburzyła. - To nie sprawiedliwe!
- Jest, jak najbardziej - zaśmiał się.
- Nie jestem mała! - Maddie nadęła policzki, tupiąc nogą w ziemię, żeby pokazać swoją irytację.
- Tak, tak. Użyłem złego słowa, wybacz mi - przeprosił.-Nie miałem na myśli, że jesteś mała, a to, że jesteś najmłodsza. Może być?
- Mhm! - skinęła głową.
- W porządku. Zaczniesz jutro z samego rana, zrozumiano?
- Tak jest! - powiedziała z entuzjazmem.
- Dobrze, to ja uciekam. Kto wie, co postanowili zrobić inni pod moją nieobecność - mruknął Zart.- Do zobaczenia jutro - pomachał dziewczynce i odszedł w stronę ogródka.
- Papa! - odmachała mu, po czym spojrzała na dziewczynę.
- To, co teraz robimy? - zapytała zainteresowana.

poniedziałek, 25 czerwca 2018

Od Mareeny cd Maddie

Dziewczyna wstała, chcąc towarzyszyć Maddie i upewnić się, że nie spotka jej znów nic złego. Rozglądała się w poszukiwaniu kogoś, kto mógłby jej wyjaśnić, co się stało z szalonym chłopcem, jednak Strefa opustoszała po tym wydarzeniu.
-Nie ma mojego króliczka! - usłyszała wołanie dziewczynki.
Spojrzała na jej smutną minkę i westchnęła, rozejrzała się w poszukiwaniu małej, białej kulki puchu. Przeszukała wszystkie miejsca w Strefie, jednak nigdzie nie znalazła Snowballa. Jej serce zabiło szybciej, wstrzymała oddech, gdy zdała sobie sprawę z tego, jakiego miejsca jeszcze nie sprawdziła.
-Patelniak! - zawołała, czym prędzej kierując się w stronę kuchni.
Biegła, ile sił w nogach, po drodze niemal taranując Minho, który obejrzał się za nią unosząc brwi z zaskoczeniem. Następnie wpadła na Newta, upadli i potoczyli się kawałek, jednak Mareena szybko wstała i od razu ruszyła biegiem do kuchni.
-Przepraszam! - rzuciła Newtowi przez ramię.
Wpadła do pomieszczenia, hamując na półce z naczyniami, z której zaczęły spadać garnki, gdy w nią uderzyła. To, co jeszcze zobaczyła na półce, to klatka z białym królikiem. Snowball.
-Patelniak, oddaj mi tego królika.
-Ale to na dzisiejszy obiad - odpowiedział chłopak, patrząc na dziewczynę.
-Oddawaj. Tego. Królika - spojrzała na niego groźnie, a on wzdrygnął się i popchnął klatkę w jej stronę.
Uff, mało brakowało, pomyślała. Jeszcze chwila, a Sowball skończyłby jako potrawka na stole Streferów.
Dziewczyna postawiła klatkę przed dziewczynką i otworzyła ją, a królik wykicał z niej i poruszył noskiem.

Od Maddie cd Mareeny

Dzieci nie powinny cieszyć się z tego, że będą posiadać jakieś obowiązki, ale u Maddie było przeciwnie. Nawet jeśli nie znała tych ludzi, chciała tworzyć razem z nimi jakąś społeczność, robić to, co oni, jednocześnie im w tym pomagając. Ruszyła więc przed swoją przewodniczką, chcąc dojść pierwsza do Zarta. Nie miała bladego pojęcia, gdzie mógłby się znajdować ogródek w tym miejscu, jednak była przekonana, że prędzej czy później go znajdzie. W końcu jej oczom ukazało się parę roślinek, więc czym prędzej pobiegła w tamtą stronę.
Dopóki na kogoś nie wpadła.
Nagłe uderzenie kogoś zdezorientowało dziewczynkę tak bardzo, że niepostrzeżenie wypuściła Snowballa z rąk. Spojrzała na chłopaka ze skruchą wymalowaną na twarzy.
- P-Przepraszam, nie chcia... - jej przeprosiny zostały przerwane wraz z mocnym chwytem na jej nadgarstku.
Sygnały ostrzegawcze w jej głowie kazały jej krzyczeć. Tak też zrobiła. Oprócz wrzasku próbowała się wyrwać z jego chwytu, ale był on za silny. Zaczęła panikować, ale z całej siły powstrzymywała się od płaczu. Było tu dużo osób, zapewne ktoś zaraz zareaguje i jej pomoże. Nie myliła się ani trochę. Wydawało jej się, że minęło parę minut, chociaż tak naprawdę było to tylko parę sekund, kiedy rzucono jej się z pomocą. Nie uspokoiło to jednak jej przerażenia i przez całą drogę do Plastrów była pogrążona we wspomnieniach z wydarzenia sprzed kilku minut. Dopiero czyiś głos obudził ją z siedzenia we własnej głowie. Jej mózg zarejestrował przed nią nastolatka o niezwykle jasnych oczach. Nie była pewna, o co pytał, ale żeby nie było, przytaknęła nieśmiało głową. Spojrzała zawstydzona na swoje kolana, próbując się uspokoić. Była już przecież bezpieczna. Nic jej nie groziło. Przytuliła ramiona do swojej piersi, zdając sobie sprawę, że brakuje w nich wcześniejszej miękkości i ciepła...
- Snowball! - krzyknęła nagle, rozglądając się po pomieszczeniu.
Niestety, nie dostrzegła nigdzie swojego zwierzęcego towarzysza. Chciała wybiec z pokoju i znaleźć go na własną rękę, ale jej plany zostały udaremnione przez kolejny chwyt na jej nadgarstku. Ten był o wiele łagodniejszy niż poprzedni i nie pozostawiłby żadnych siniaków. Plus, osoba, która ją złapała, nie miała na twarzy wymalowanego szaleństwa, a delikatny uśmiech.
- Poszukamy go razem, dobrze? - zaproponował Zart.
- Musimy się pośpieszyć - powiedziała tylko, ciągnąć za sobą starszego i większego od niej chłopaka, co spotkało się z rozbawieniem na twarzy Mareeny.

piątek, 22 czerwca 2018

Od Mareeny cd Maddie

Dziewczyna uśmiechnęła się do Maddie, po czym wyciągnęła do niej rękę, jednak ta wolała iść sama. Szybkim krokiem ruszyła w stronę Streferów pracujących przy roślinach. Mareena poszła za nią, starając się nadążyć. Mała była szybka. Kto wie, może z czasem zostanie Zwiadowcą i pomoże im znaleźć drogę na zewnątrz.
Nagle Maddie zniknęła dziewczynie z oczu. Dopiero po chwili usłyszała krzyk dziewczynki i zobaczyła, jak jeden ze Streferów szarpie się z nowo przybyłą.
-Pomocy! - zawołała, jednocześnie rzucając się dziewczynce na pomoc.
Nie znała imienia chłopca, który ją zaatakował. Właściwie to tego dnia pierwszy raz zobaczyła jego twarz.
Pierwszy z pomocą przybył Newt, zaraz za nim Minho, który najwyraźniej miał tamtego dnia wolne od patrolu. Wkrótce wokół nich zebrała się cała Strefa, starając się oderwać chłopaka od dziewczynki. Kiedy podciągnięto jego koszulę, oczom wszystkich ukazała się ogromna, poczerniała rana.
-Użądlony - powiedział Newt, po czym szepnął pod nosem jakieś przekleństwo i odsunął się od chłopca.
Alby nakazał wrzucić użądlonego, cokolwiek to znaczyło, do ciapy, a Maddie zaprowadzić do Plastrów. Mareena, która poczuła się odpowiedzialna za małą, sama ją tam zaprowadziła i czekała, aż Jeff skończy ją oglądać.
-Nic jej nie jest - powiedział po kilku minutach. - Na szczęście. Może ciebie też obejrzę? W końcu też się z nim szarpałaś.
-W porządku - powiedziała, po czym usiadła na miejscu Maddie, akurat, gdy do pomieszczenia wszedł Zart. -O, szukaliśmy cię.
-Wiem, usłyszałem od Minho, że się za mną rozglądasz. O co chodzi?
-Mała chciałaby być Kopaczem.
Zart spojrzał na dziewczynkę i uśmiechnął się do niej przyjaźnie.
-Naprawdę? - zapytał i kucnął przy niej, nawet wtedy był od niej o wiele większy.

wtorek, 5 czerwca 2018

poniedziałek, 28 maja 2018

Od Maddie cd Mareeny

Dziesięciolatka musiała przyznać, że Strefa wydawała się być całkiem miłym miejscem. Niestety, nie sprawiło to, że jej strach z wcześniej w jakiś sposób się zmniejszył. Nadal była bardzo nieufna w stosunku do innych osób, nawet do samej Mareeny. Trzymała się z metr od niej, przytulając Snowball do piersi. O dziwo, mimo że był on dzikim królikiem, zachowywał się spokojnie w jej ramionach i ani razu nie miał zamiaru się z nich wyrwać. Zastanawiała się dlaczego w ogóle znalazła się w tym miejscu i dlaczego nie pamiętała niczego ze swojego życia. Tym razem podeszła do tematu na spokojnie, a nie tak jak wcześniej, ze łzami. Z jej przemyśleń wyrwał ją głos starszej dziewczyny. Spojrzała na nią z lekkim zdezorientowaniem, ponieważ pytanie które jej zadała, jeszcze do niej nie doszło. Dopiero po kilku sekundach, zrozumiała o co jej chodziło.
Praca?
Co ona sobie myślała? Z tego co widziała, wszyscy wykonywali tutaj jakieś obowiązki. Dlaczego miałoby ją to ominąć? Jej wiek w niczym jej nie przeszkadzał. Tylko czym mogłaby się zająć? Obie oferty brzmiały bardzo atrakcyjnie. Zastanawiacie się dlaczego? W obu przypadkach miała dostęp do jedzenia.
- Chcę być kopaczem - przyznała po chwili.
Chociaż praca w kuchni wydawała jej się o wiele lepszą opcją, to uznała, że może sobie nie poradzić z wieloma rzeczami, a w najgorszym wypadku byłaby tylko od mycia, obierania owoców i warzyw oraz od zmywania naczyń.
To nie brzmiało przyjemnie.
- W porządku - powiedziała z uśmiechem Mareena. - Pójdziemy do Zarta i poinformujemy go o tym, dobrze?
- Jasne.

środa, 23 maja 2018

Od Mareeny cd Maddie

Mareena obejrzała się, żeby sprawdzić, czy dziewczynka idzie za nią. Zastanawiała się, po co przysłali tam takie małe, niewinne dziecko. Kilka razy myślała o tym, że może to jakieś więzienie, ale kiedy oszacowała ile lat ma większość... "obywateli", stwierdziła, że bardzo się myli.
Oprowadziła dziewczynkę po całej Strefie i przedstawiła jej kilku miłych ludzi - Minho, Zarta, Patelniaka i Newta.
Po krótkiej rozmowie z Alby'm Mareena przekazała Maddie, że musi gdzieś pracować, bo po prostu nie może być darmozjadem. Była za mała, żeby zostać Budolem, czy Plastrem... już nie mówiąc o Rozpruwaczu.
-Wolałabyś pracować z Zartem jako Kopacz, czy pomagać Patelniakowi w kuchni? - zapytała ją.
Dziewczynka wyglądała na tak bardzo zamyśloną, żę Mareena musiała powstrzymywać się od śmiechu.

poniedziałek, 14 maja 2018

Od Maddie do Mareeny

Maddie obudziła się w całkowitych ciemnościach. Jej oczy rozpaczliwie szukały jakiegokolwiek źródła światła. Niestety, bez skutku. Przysunęła głowę bliżej kolan, próbując uspokoić oddech, który stał się nieco szybszy przez sytuację, w której się znalazła. Nagle, niespodziewanie coś miękkiego dotknęło jej nogi. Dziewczynka sapnęła przerażona. Nie dość, że nie wiedziała, gdzie jest to jeszcze wraz z nią były tu jakieś stworzenia. Gdzie byli jej rodzice kiedy ich potrzebowała? Chwila... rodzice? Dlaczego nie mogła przypomnieć sobie ich imion, jak wyglądali? To była jej ostatnia myśl, kiedy pozwoliła łzom spłynąć po policzkach. Dziewczyna próbowała je zetrzeć, ale powstrzymał ją nagły ciężar na kolanach.
- H-Hej, zejdź ze mnie! - powiedziała zrozpaczona, próbując to z siebie zepchnąć
Wbrew pozorom nie chciała tego skrzywdzić, a co dopiero kiedy było takie lekkie. I miękkie. Poczuła na skórze pyszczek stworzonka, którego nosek poruszał się w górę i w dół. Podobnie jak u królika. Chociaż... Większość cech tego zgadzało się z królikiem. Były tylko dwie rzeczy, których nie sprawdziła, a które mogły potwierdzić, że na jej kolanach siedzi niewinny, słodki pupilek. Jedną dłoń skierowała na głowę, a drugą na tył istoty. Tak jak myślała, jej dłonie spotkały się ze sterczącymi uszami i z puszystym ogonkiem.
- Więc jesteś tylko niegroźnym króliczkiem? - zapytała drapiąc go za uszami - Przestraszyłeś mnie, wiesz? - zachichotała cicho - W sumie co się dziwić? Jestem w ciemnym, śmierdzącym miejscu, na szczęście nie sama.
Dodałaby coś jeszcze, ale poczuła nagłe szarpnięcie. Jej ciało podskoczyło i mocno przylgnęło do ściany na której się opierała. To dziwne, ale dopiero teraz zorientowała się, że miejsce, w którym się znajdowała, było w ruchu. Przytuliła królika do piersi, nie będąc pewną tego, co mogłoby się teraz wydarzyć. Usłyszała trzask metalu, a po chwili do jej oczu dotarło mocne światło słoneczne. Dziewczynka zmrużyła oczy, jednocześnie zasłaniając je ręką. Nie wiedziała, co dokładnie się dzieje, ale do jej uszu dotarły takie słowa jak: "Kolejna.", "Dziecko? Po co ona nam się w ogóle przyda?", "Wyślijmy ją z powrotem, umrze tutaj prędzej czy później". Maddie w końcu odważyła się odsłonić twarz. Nad miejscem jej pobytu stało wiele osób. Żeby było jeszcze zabawniej byli to samy chłopcy. Poczuła dziwny ucisk w klatce piersiowej, który mogła identyfikować ze strachem.
- Hej, nie musisz się bać. Mam na imię Newt, a ty?
Spojrzała na chłopaka, który stał na czele całej grupy. Uśmiechał się do niej przyjaźnie, ale to wcale nie znaczyło, że dziewczyna mniej się go bała. Zamiast tego skuliła się o wiele bardziej, nie odrywając od niego spojrzenia.
- Ogay... - powiedział niezręcznie - Pewnie chcesz stamtąd wyjść. Pozwolisz, że ci pomogę? - zaproponował.
Cóż, wyjście stąd wcale nie wydawało się dla niej złym pomysłem. Nieufnie wstała i podeszła do krawędzi. Miło było się dowiedzieć, że przez ten cały czas siedziała w olbrzymim pudle. Chłopak podał jej dłoń, którą z wdzięcznością przyjęła. Uczucie miękkiej trawy pod stopami było bardzo przyjemne.
- Więc mogę się w końcu dowiedzieć, jak się nazywasz? - zapytał ponownie.
Maddie otwierała już usta, żeby odpowiedzieć, ale zorientowała się, że nie pamięta.
- W porządku - skomentował, widząc jej zszokowaną minę. - Na początku nikt nie pamięta.
Dziewczynka tylko skinęła głową.
- Odsuńcie się!
Do jej uszu dotarł donośny głos. Po chwili otaczająca ich grupa rozstąpiła się okazując dobrze zbudowanego mężczyznę. Podszedł do niej, a na jego twarzy pojawił się uśmiech.
- Witaj Świeża. Jestem Alby, a ty?
- Już ją o to pytałem. Jeszcze nie wie - odpowiedział Newt.
- W porządku - Alby skinął głową. - Nie wydaje się bardzo gadatliwa.
- Co jej się dziwisz? Pewnie się nas boi.
- Gdzie jest Mareena, kiedy jej potrzebujemy?
Niespecjalnie zainteresowana ich wymianą zdań, usiadła, kładąc króliczka na ziemi. Biała kulka zaczęła kicać w jej pobliżu, poznając zapach nowego otoczenia. Nie zajęło dużo czasu, kiedy stworzenia przystąpiło do konsumpcji trawy. Dziesięciolatka zaczęła bawić się aksamitnym futerkiem zwierzęcia, żeby zabić czas. Nawet nie wiedziała ile czasu minęło, kiedy usłyszała głos, który niekoniecznie brzmiał męsko.
- Gdzie ona jest?
- Tam. Siedzi i bawi się z królikiem.
Zainteresowana podniosła głowę, a jej wzrok spotkał się z jakąś blondynką. Szczerze nie spodziewała się, że nie jest sama. Dziewczyna uklękła do jej poziomu i delikatnie się uśmiechnęła.
- Cześć, jestem Mareena. Cieszę się, że w końcu jest tutaj jeszcze jakaś inna dziewczyna - zaśmiała się
Maddie zmusiła się tylko na lekki uśmiech.
- Chodź, pokażę ci Strefę, co ty na to?
W odpowiedzi, wstała, biorąc królika w ramiona.
- Widzę, że zdążyłaś się z nim zaprzyjaźnić - powiedziała sympatycznie. - Nazwałaś go jakoś?
- Snowball - odpowiedziała
- Oh - Mareena wyglądała tak, jakby nie spodziewała się odpowiedzi. - To bardzo ładne imię.
- Pasuje do niego - odparła. - Jest biały i puchaty. Tak jak kulka śniegu.
- Racja - przyznała. - To jak, idziemy?
- W porządku - mruknęła, idąc powoli za dziewczyną.

poniedziałek, 23 kwietnia 2018

Od Mareeny - Kapitan Gally

Była przerażona na myśl o tym, w co zostali wpakowani. Kto wpadł na pomysł, by zamknąć grupkę nastolatków w ogromnym labiryncie, pełnym niebezpieczeństw, do tego pozostawionych samych sobie? To jakiś eksperyment?
Jeśli tak, to jest on wyjątkowo głupi, pomyślała.
Siedziała wraz z innymi Streferami i mieszała swoją gęstą zupę łyżką. Zupa była dobra, Patelniak był naprawdę świetnym kucharzem, ale ona po prostu nie była głodna.
-Hej, Świeża - usłyszała Gally'ego.
Przewróciła oczami. Nie lubiła, gdy ją tak nazywano. Od czegoś miała imię.
Nie zareagowała.
-Mówię do ciebie - burknął i szturchnął ją.
-Przyhamuj, Gally - warknęła, odwracając się w jego stronę. - Po pierwsze jestem człowiekiem, nie twoim popychadłem, a po drugie, mam imię.
-Dopóki nikt nowy się nie pojawi, będę ci mówił per "Świeżuch".
Westchnęła, miała go naprawdę dość.
-Czego chcesz? - zapytała w końcu.
-Masz mi dzisiaj pomóc przy stawianiu wieży. Zaraz jak skończysz, masz przyjść tam - wskazał jakiś punkt w oddali.
-Ehe, jasne - mruknęła. -Będę. Możesz na mnie liczyć, Kapitanie Gally.
Chłopak spojrzał na nią, wyraźnie zaskoczony. Minho zaśmiał się, tak samo jak Mareena. Gally zaczął wrzeszczeć na Minho, po którym spłynęło to jak po kaczce, w ogóle się nie przejął.
Wyjawienie sekretu Gally'ego może i nie było dobre, ale na pewno poprawiło reszcie humor.
Ciekawe, co jeszcze się zdarzy.

piątek, 19 stycznia 2018

Od Mareeny - Nowe miejsce

Minęło trochę czasu, odkąd Newt zaczął ją oprowadzać po miejscu, które tubylcy nazywali Strefą. Mareena słuchała go uważnie, chcąc zapamiętać jak najwięcej z tego, co mówił chłopak, by nie zadawać później głupich pytań.
Opowiadał jej o tym, kto pełni jaką funkcję i poinformował ją, że ona też będzie musiała sobie jakąś znaleźć. Kiedy opowiedział jej o rzeźnikach, niemal ją zemdliło, a on widząc to natychmiast przestał o tym mówić. Najprzyjemniejszą pracą wydawało jej się kopanie grządek i sadzenie roślin, czyli coś, bycie kimś, kogo nazywano tutaj Kopaczem, a także opatrywanie ran, czyli zostanie Plastrem.
-A to? - wskazała ogromne ściany, które zamykały Streferów, mieszkańców Strefy, w dużym kwadracie zieleni. -Co to jest? Po co?
Newt spojrzał niechętnie na szare ściany, nie wyglądało na to, by chciał o tym rozmawiać.
-To ściany odgradzające nas od labiryntu - powiedział. - Wrota zamykają się na noc, chroniąc nas przed Dozorcami.
-Kim są Dozorcy? - zapytała wyraźnie zaciekawiona.
-Dowiesz się w swoim czasie, Świeża.
-Nie nazywaj mnie tak - powiedziała nieco zdenerwowana. To, że nie pamiętała swojego imienia nie znaczyło, że mają się do niej zwracać w taki dziwny sposób.
Newt uśmiechnął się szeroko, patrząc na nią, po czym odwrócił wzrok, patrzył w jakiś punkt w oddali.
-Nazywamy tak każdego nowego. Przybywają co miesiąc, więc przez ten czas będziemy cię nazywali "Świeża". Później będziemy tym gnębić następnego przybysza.
Skinęła głową na znak, że rozumie. Później Newt przedstawił jej członków Rady, którzy byli jednocześnie opiekunami jakiejś sekcji. Winston, Opiekun Rzeźników był nieco dziwny i Mareena nie do końca wiedziała, czy go lubi. Za to Opiekun Kopaczy, Zart, wydawał się bardzo miły. Jeff, Opiekun Plastrów był sympatyczny i zapraszał ją do swojej sekcji z szerokim uśmiechem na ustach. Gally, Opiekun Budowlańców, siedział gdzieś daleko, nie sprawiał wrażenia zainteresowanego rozmową. Patrzył na Mareenę z niechęcią, a jego wzrok mówił "Kolejna dziewczyna, nie przyda się".
-Codziennie będziesz pracowała w innej sekcji, aż się na coś nie zdecydujesz - powiedział Newt, kiedy już odeszli od grupki opiekunów.
-Na pewno nie zdecyduję się na rzeźnika, nie ma mowy - powiedziała.
Chłopak zaśmiał się, spojrzał na nią.
-W porządku, oszczędzę ci tego - powiedział.
Chyba ją polubił.
Dziewczyna zauważyła, że Newt utyka, ale stwierdziła, że nie powinna o to pytać. Chłopak chyba to zauważył, bo spojrzał na nią z wdzięcznością.
-Panują tutaj różne zasady - mówił. - Szczególnie pierwsze dwie są ważne. Pierwsza to "Nie krzywdź Streferów", a druga "Nigdy nie wchodź do labiryntu".
Kiedy skończył mówić, Mareena zauważyła chłopca wybiegającego z wrót labiryntu. Spojrzała na Newta, a on skrzywił się nieco.
-To jakiś wyjątek? - zapytała.
-Nie - odpowiedział. -Minho jest Opiekunem Zwiadowców. Codziennie rano razem z innymi Zwiadowcami wchodzi do labiryntu i bada go, a później wraca przed zmrokiem, zanim wrota się zamkną.
-A jeśli ktoś zostanie w środku?
-Ten już nigdy stamtąd nie wyjdzie.

czwartek, 18 stycznia 2018

Od Mareeny - Początek

Obudziła się w ciemnym miejscu, a gdy spróbowała się podnieść zobaczyła, że jest zamknięta w dużej skrzyni, która szybko poruszała się w górę. Gdzieś obok niej znajdowały się klatki ze zwierzętami, słyszała ich ciche odgłosy przerażenia. Nie dziwiła im się wcale, sama była zdezorientowana i przerażona zaistniałą sytuacją. Skąd się tam wzięła? Kto ją tam wsadził? W jakim celu?
Nagle skrzynia zatrzymała się, a dziewczyna upadła na jej twarde podłoże, wydając z siebie cichy jęk, gdy poczuła ból w łokciu. Pudło zaczęło się otwierać, pierwsze promienie światła nieśmiało zajrzały do jego wnętrza, oślepiając dziewczynę. Zasłoniła oczy dłonią, a gdy już przyzwyczaiły się do światła opuściła ją. Nad sobą zobaczyła grupę ludzi gapiących się na nią. Wyglądali, jakby to wydarzenie nie było dla nich żadną nowością.
Jeden z chłopców, ten o rudych włosach, spuścił do skrzyni koniec długiej liny i spojrzał na przybysza.
-Chodź, wyciągnę cię - powiedział, po czym wykonał ponaglający ruch ręką.
Dziewczyna podniosła się szybko i podeszła do liny, obwiązała się nią w pasie i chwyciła ją, po czym spojrzała w górę. Chłopak sprawnie wciągnął ją na górę, a później pomógł jej rozwiązać supeł, który zrobiła. Przybyszka rozejrzała się, nie wiedząc, o co chodzi. Wszyscy patrzyli na nią, nie wydając z siebie żadnego dźwięku.
-Gdzie... gdzie ja jestem? - zapytała po chwili.
Wszyscy spojrzeli na rudowłosego chłopca, jakby on jako jedyny wiedział, gdzie są i dlaczego.
-Wszystko ci wyjaśnię, kiedy tylko nasz dowódca cię obejrzy.
Obejrzy? Co to ma znaczyć? Nie jest towarem, który można oglądać. Rozejrzała się, patrząc na twarze ludzi i starając się odgadnąć, który z nich może być dowódcą.
-Odsunąć się! - rozległ się donośny głos, który musiał należeć do człowieka, który sprawuje pieczę nad tym wszystkim.
Przez tłum przepychał się wysoki chłopak o ciemnej karnacji. Jego twarz nie wyglądała zbyt przyjaźnie. Stanął przed nią, skrzyżował ręce na piersi i zbadał ją wzrokiem, oglądając ją trzy razy z góry do dołu.
-Witaj w Strefie, Świeża - powiedział, a na jego twarzy pojawił się mały uśmieszek. - Jestem Alby, przewodniczę resztą sztamaków. Ten tutaj - wskazał rudego. - To Newt, zastępuje mnie, kiedy ja nie mogę się tym wszystkim zająć. On wprowadzi cię w temat. Potrzebuję jeszcze jednej informacji, a mianowicie, jak masz na imię?
Nagle dziewczyna zdała sobie sprawę z tego, że nie pamięta, jak ma na imię. Nie wiedziała jak się nazywa, nie pamiętała imion rodziców ani przyjaciół, ani nawet ich twarzy.
-Ja... nie wiem - powiedziała patrząc na niego.
-Zdziwiłbym się, gdybyś pamiętała - powiedział. -Na początku nikt nie pamięta. Ale nie martw się, niedługo sobie przypomnisz. No już, do roboty! - krzyknął nagle, a dziewczyna podskoczyła zaskoczona.
Niektórzy rozeszli się, a niektórzy weszli do skrzyni, by wyciągnąć znajdujące się w niej rzeczy i zwierzęta. Tylko ona i ten rudy chłopak zostali, stali tak przez chwilę, patrząc na siebie. Newt, widząc to odchrząknął i uśmiechnął się nieco szerzej.
-Oprowadzę cię - powiedział. -Jeśli nie będziesz czegoś rozumiała nie bój się, mów. Gotowa?
-Chyba tak.
C.D.N 

wtorek, 16 stycznia 2018

Blog zostaje oficjalnie otwarty!

Z przyjemnością ogłaszam, że po długim czasie doszlifowywania szczegółów i męczenia się z blogowym czatem The Maze zostaje otwarty! Zapraszam do tworzenia postaci i pisania opowiadań :3

Mareena