poniedziałek, 25 czerwca 2018

Od Maddie cd Mareeny

Dzieci nie powinny cieszyć się z tego, że będą posiadać jakieś obowiązki, ale u Maddie było przeciwnie. Nawet jeśli nie znała tych ludzi, chciała tworzyć razem z nimi jakąś społeczność, robić to, co oni, jednocześnie im w tym pomagając. Ruszyła więc przed swoją przewodniczką, chcąc dojść pierwsza do Zarta. Nie miała bladego pojęcia, gdzie mógłby się znajdować ogródek w tym miejscu, jednak była przekonana, że prędzej czy później go znajdzie. W końcu jej oczom ukazało się parę roślinek, więc czym prędzej pobiegła w tamtą stronę.
Dopóki na kogoś nie wpadła.
Nagłe uderzenie kogoś zdezorientowało dziewczynkę tak bardzo, że niepostrzeżenie wypuściła Snowballa z rąk. Spojrzała na chłopaka ze skruchą wymalowaną na twarzy.
- P-Przepraszam, nie chcia... - jej przeprosiny zostały przerwane wraz z mocnym chwytem na jej nadgarstku.
Sygnały ostrzegawcze w jej głowie kazały jej krzyczeć. Tak też zrobiła. Oprócz wrzasku próbowała się wyrwać z jego chwytu, ale był on za silny. Zaczęła panikować, ale z całej siły powstrzymywała się od płaczu. Było tu dużo osób, zapewne ktoś zaraz zareaguje i jej pomoże. Nie myliła się ani trochę. Wydawało jej się, że minęło parę minut, chociaż tak naprawdę było to tylko parę sekund, kiedy rzucono jej się z pomocą. Nie uspokoiło to jednak jej przerażenia i przez całą drogę do Plastrów była pogrążona we wspomnieniach z wydarzenia sprzed kilku minut. Dopiero czyiś głos obudził ją z siedzenia we własnej głowie. Jej mózg zarejestrował przed nią nastolatka o niezwykle jasnych oczach. Nie była pewna, o co pytał, ale żeby nie było, przytaknęła nieśmiało głową. Spojrzała zawstydzona na swoje kolana, próbując się uspokoić. Była już przecież bezpieczna. Nic jej nie groziło. Przytuliła ramiona do swojej piersi, zdając sobie sprawę, że brakuje w nich wcześniejszej miękkości i ciepła...
- Snowball! - krzyknęła nagle, rozglądając się po pomieszczeniu.
Niestety, nie dostrzegła nigdzie swojego zwierzęcego towarzysza. Chciała wybiec z pokoju i znaleźć go na własną rękę, ale jej plany zostały udaremnione przez kolejny chwyt na jej nadgarstku. Ten był o wiele łagodniejszy niż poprzedni i nie pozostawiłby żadnych siniaków. Plus, osoba, która ją złapała, nie miała na twarzy wymalowanego szaleństwa, a delikatny uśmiech.
- Poszukamy go razem, dobrze? - zaproponował Zart.
- Musimy się pośpieszyć - powiedziała tylko, ciągnąć za sobą starszego i większego od niej chłopaka, co spotkało się z rozbawieniem na twarzy Mareeny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz