-Nie ma mojego króliczka! - usłyszała wołanie dziewczynki.
Spojrzała na jej smutną minkę i westchnęła, rozejrzała się w poszukiwaniu małej, białej kulki puchu. Przeszukała wszystkie miejsca w Strefie, jednak nigdzie nie znalazła Snowballa. Jej serce zabiło szybciej, wstrzymała oddech, gdy zdała sobie sprawę z tego, jakiego miejsca jeszcze nie sprawdziła.
-Patelniak! - zawołała, czym prędzej kierując się w stronę kuchni.
Biegła, ile sił w nogach, po drodze niemal taranując Minho, który obejrzał się za nią unosząc brwi z zaskoczeniem. Następnie wpadła na Newta, upadli i potoczyli się kawałek, jednak Mareena szybko wstała i od razu ruszyła biegiem do kuchni.
-Przepraszam! - rzuciła Newtowi przez ramię.
Wpadła do pomieszczenia, hamując na półce z naczyniami, z której zaczęły spadać garnki, gdy w nią uderzyła. To, co jeszcze zobaczyła na półce, to klatka z białym królikiem. Snowball.
-Patelniak, oddaj mi tego królika.
-Ale to na dzisiejszy obiad - odpowiedział chłopak, patrząc na dziewczynę.
-Oddawaj. Tego. Królika - spojrzała na niego groźnie, a on wzdrygnął się i popchnął klatkę w jej stronę.
Uff, mało brakowało, pomyślała. Jeszcze chwila, a Sowball skończyłby jako potrawka na stole Streferów.
Dziewczyna postawiła klatkę przed dziewczynką i otworzyła ją, a królik wykicał z niej i poruszył noskiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz