Strony

czwartek, 18 stycznia 2018

Od Mareeny - Początek

Obudziła się w ciemnym miejscu, a gdy spróbowała się podnieść zobaczyła, że jest zamknięta w dużej skrzyni, która szybko poruszała się w górę. Gdzieś obok niej znajdowały się klatki ze zwierzętami, słyszała ich ciche odgłosy przerażenia. Nie dziwiła im się wcale, sama była zdezorientowana i przerażona zaistniałą sytuacją. Skąd się tam wzięła? Kto ją tam wsadził? W jakim celu?
Nagle skrzynia zatrzymała się, a dziewczyna upadła na jej twarde podłoże, wydając z siebie cichy jęk, gdy poczuła ból w łokciu. Pudło zaczęło się otwierać, pierwsze promienie światła nieśmiało zajrzały do jego wnętrza, oślepiając dziewczynę. Zasłoniła oczy dłonią, a gdy już przyzwyczaiły się do światła opuściła ją. Nad sobą zobaczyła grupę ludzi gapiących się na nią. Wyglądali, jakby to wydarzenie nie było dla nich żadną nowością.
Jeden z chłopców, ten o rudych włosach, spuścił do skrzyni koniec długiej liny i spojrzał na przybysza.
-Chodź, wyciągnę cię - powiedział, po czym wykonał ponaglający ruch ręką.
Dziewczyna podniosła się szybko i podeszła do liny, obwiązała się nią w pasie i chwyciła ją, po czym spojrzała w górę. Chłopak sprawnie wciągnął ją na górę, a później pomógł jej rozwiązać supeł, który zrobiła. Przybyszka rozejrzała się, nie wiedząc, o co chodzi. Wszyscy patrzyli na nią, nie wydając z siebie żadnego dźwięku.
-Gdzie... gdzie ja jestem? - zapytała po chwili.
Wszyscy spojrzeli na rudowłosego chłopca, jakby on jako jedyny wiedział, gdzie są i dlaczego.
-Wszystko ci wyjaśnię, kiedy tylko nasz dowódca cię obejrzy.
Obejrzy? Co to ma znaczyć? Nie jest towarem, który można oglądać. Rozejrzała się, patrząc na twarze ludzi i starając się odgadnąć, który z nich może być dowódcą.
-Odsunąć się! - rozległ się donośny głos, który musiał należeć do człowieka, który sprawuje pieczę nad tym wszystkim.
Przez tłum przepychał się wysoki chłopak o ciemnej karnacji. Jego twarz nie wyglądała zbyt przyjaźnie. Stanął przed nią, skrzyżował ręce na piersi i zbadał ją wzrokiem, oglądając ją trzy razy z góry do dołu.
-Witaj w Strefie, Świeża - powiedział, a na jego twarzy pojawił się mały uśmieszek. - Jestem Alby, przewodniczę resztą sztamaków. Ten tutaj - wskazał rudego. - To Newt, zastępuje mnie, kiedy ja nie mogę się tym wszystkim zająć. On wprowadzi cię w temat. Potrzebuję jeszcze jednej informacji, a mianowicie, jak masz na imię?
Nagle dziewczyna zdała sobie sprawę z tego, że nie pamięta, jak ma na imię. Nie wiedziała jak się nazywa, nie pamiętała imion rodziców ani przyjaciół, ani nawet ich twarzy.
-Ja... nie wiem - powiedziała patrząc na niego.
-Zdziwiłbym się, gdybyś pamiętała - powiedział. -Na początku nikt nie pamięta. Ale nie martw się, niedługo sobie przypomnisz. No już, do roboty! - krzyknął nagle, a dziewczyna podskoczyła zaskoczona.
Niektórzy rozeszli się, a niektórzy weszli do skrzyni, by wyciągnąć znajdujące się w niej rzeczy i zwierzęta. Tylko ona i ten rudy chłopak zostali, stali tak przez chwilę, patrząc na siebie. Newt, widząc to odchrząknął i uśmiechnął się nieco szerzej.
-Oprowadzę cię - powiedział. -Jeśli nie będziesz czegoś rozumiała nie bój się, mów. Gotowa?
-Chyba tak.
C.D.N 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz