Strony

piątek, 19 stycznia 2018

Od Mareeny - Nowe miejsce

Minęło trochę czasu, odkąd Newt zaczął ją oprowadzać po miejscu, które tubylcy nazywali Strefą. Mareena słuchała go uważnie, chcąc zapamiętać jak najwięcej z tego, co mówił chłopak, by nie zadawać później głupich pytań.
Opowiadał jej o tym, kto pełni jaką funkcję i poinformował ją, że ona też będzie musiała sobie jakąś znaleźć. Kiedy opowiedział jej o rzeźnikach, niemal ją zemdliło, a on widząc to natychmiast przestał o tym mówić. Najprzyjemniejszą pracą wydawało jej się kopanie grządek i sadzenie roślin, czyli coś, bycie kimś, kogo nazywano tutaj Kopaczem, a także opatrywanie ran, czyli zostanie Plastrem.
-A to? - wskazała ogromne ściany, które zamykały Streferów, mieszkańców Strefy, w dużym kwadracie zieleni. -Co to jest? Po co?
Newt spojrzał niechętnie na szare ściany, nie wyglądało na to, by chciał o tym rozmawiać.
-To ściany odgradzające nas od labiryntu - powiedział. - Wrota zamykają się na noc, chroniąc nas przed Dozorcami.
-Kim są Dozorcy? - zapytała wyraźnie zaciekawiona.
-Dowiesz się w swoim czasie, Świeża.
-Nie nazywaj mnie tak - powiedziała nieco zdenerwowana. To, że nie pamiętała swojego imienia nie znaczyło, że mają się do niej zwracać w taki dziwny sposób.
Newt uśmiechnął się szeroko, patrząc na nią, po czym odwrócił wzrok, patrzył w jakiś punkt w oddali.
-Nazywamy tak każdego nowego. Przybywają co miesiąc, więc przez ten czas będziemy cię nazywali "Świeża". Później będziemy tym gnębić następnego przybysza.
Skinęła głową na znak, że rozumie. Później Newt przedstawił jej członków Rady, którzy byli jednocześnie opiekunami jakiejś sekcji. Winston, Opiekun Rzeźników był nieco dziwny i Mareena nie do końca wiedziała, czy go lubi. Za to Opiekun Kopaczy, Zart, wydawał się bardzo miły. Jeff, Opiekun Plastrów był sympatyczny i zapraszał ją do swojej sekcji z szerokim uśmiechem na ustach. Gally, Opiekun Budowlańców, siedział gdzieś daleko, nie sprawiał wrażenia zainteresowanego rozmową. Patrzył na Mareenę z niechęcią, a jego wzrok mówił "Kolejna dziewczyna, nie przyda się".
-Codziennie będziesz pracowała w innej sekcji, aż się na coś nie zdecydujesz - powiedział Newt, kiedy już odeszli od grupki opiekunów.
-Na pewno nie zdecyduję się na rzeźnika, nie ma mowy - powiedziała.
Chłopak zaśmiał się, spojrzał na nią.
-W porządku, oszczędzę ci tego - powiedział.
Chyba ją polubił.
Dziewczyna zauważyła, że Newt utyka, ale stwierdziła, że nie powinna o to pytać. Chłopak chyba to zauważył, bo spojrzał na nią z wdzięcznością.
-Panują tutaj różne zasady - mówił. - Szczególnie pierwsze dwie są ważne. Pierwsza to "Nie krzywdź Streferów", a druga "Nigdy nie wchodź do labiryntu".
Kiedy skończył mówić, Mareena zauważyła chłopca wybiegającego z wrót labiryntu. Spojrzała na Newta, a on skrzywił się nieco.
-To jakiś wyjątek? - zapytała.
-Nie - odpowiedział. -Minho jest Opiekunem Zwiadowców. Codziennie rano razem z innymi Zwiadowcami wchodzi do labiryntu i bada go, a później wraca przed zmrokiem, zanim wrota się zamkną.
-A jeśli ktoś zostanie w środku?
-Ten już nigdy stamtąd nie wyjdzie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz