Była przerażona na myśl o tym, w co zostali wpakowani. Kto wpadł na pomysł, by zamknąć grupkę nastolatków w ogromnym labiryncie, pełnym niebezpieczeństw, do tego pozostawionych samych sobie? To jakiś eksperyment?
Jeśli tak, to jest on wyjątkowo głupi, pomyślała.
Siedziała wraz z innymi Streferami i mieszała swoją gęstą zupę łyżką. Zupa była dobra, Patelniak był naprawdę świetnym kucharzem, ale ona po prostu nie była głodna.
-Hej, Świeża - usłyszała Gally'ego.
Przewróciła oczami. Nie lubiła, gdy ją tak nazywano. Od czegoś miała imię.
Nie zareagowała.
-Mówię do ciebie - burknął i szturchnął ją.
-Przyhamuj, Gally - warknęła, odwracając się w jego stronę. - Po pierwsze jestem człowiekiem, nie twoim popychadłem, a po drugie, mam imię.
-Dopóki nikt nowy się nie pojawi, będę ci mówił per "Świeżuch".
Westchnęła, miała go naprawdę dość.
-Czego chcesz? - zapytała w końcu.
-Masz mi dzisiaj pomóc przy stawianiu wieży. Zaraz jak skończysz, masz przyjść tam - wskazał jakiś punkt w oddali.
-Ehe, jasne - mruknęła. -Będę. Możesz na mnie liczyć, Kapitanie Gally.
Chłopak spojrzał na nią, wyraźnie zaskoczony. Minho zaśmiał się, tak samo jak Mareena. Gally zaczął wrzeszczeć na Minho, po którym spłynęło to jak po kaczce, w ogóle się nie przejął.
Wyjawienie sekretu Gally'ego może i nie było dobre, ale na pewno poprawiło reszcie humor.
Ciekawe, co jeszcze się zdarzy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz